wróć do artykułów

Pierwszy krok w nieznane

Zrobić krok w nieznane lub mówiąc prościej zdać się na intuicję, jest dla większości właścicieli małych firm tak trudne dla ich percepcji, że aż wydaje się to niemożliwym do zrobienia w taki sposób, który nie wywołałby lęku przed utratą ....... no właśnie, przed utratą czego ?

Większość małych przedsiębiorców tak mocno ścisnęło lejce do swoich firm, że nawet nie są w stanie uświadomić sobie jak wiele energii pochłania ich trzymanie nie wspominając już o ciągnięciu we właściwą stronę aby efekt dążenia w określonym kierunku był co najmniej zgodny z planem. Większość z nas w tym tkwi nie widząc potrzeby dokonywania zmian lub co gorsza uważają taką formę zarządzania swoimi pracownikami za właściwą - homonto, uzda i dawaj. A przecież może być inaczej.

Od kilku lat mam świadomość, że moi pracownicy to najważniejsze "aktywo" w naszej firmie, że bez nich nie byłbym w stanie realizować swoich pomysłów biznesowych, życiowych czy osobistych. Moja przemiana rozpoczęła się właśnie od tego, że zrozumiałem, że tylko dzięki współpracy z ludźmi, którzy pracują dla mojej organizacji jestem w stanie się rozwijać. Przestałem patrzyć na pracowników jak na koszty, a zacząłem ich traktować jako swoich partnerów, z którymi możemy współpracować na "bezfochowym" poziomie zrozumienia.

Ten etap udał się doskonale, przede wszystkim dzięki zaangażowaniu moich "współpracowników" do takiego poziomu, że ich stopień odpowiedzialności za biznes stał się bardziej znaczący niż mój. Tak, to jest możliwe, że pracownikom zależy na budowaniu firmy znacznie bardziej niż jej właścicielowi. To taka sytuacja w której wygrywają obie strony, gdyż  pierwsze lata rozwoju biznesu mocno drenują twórców z energii życiowej, a dzięki przejęciu pałeczki przez "współpracowników" firma nadal ma napęd w kierunku rozwoju. 

Tak oto doszliśmy do muru z którym już nie do końca wiedzieliśmy wraz z "współpracownikami" jak sobie poradzić. Próbować się wspinać, obchodzić, rozbijać? Trwało to kilka miesięcy, które rodziły coraz większe frustracje, niby firma się rozwija, ale coraz więcej rzeczy przestaje działać poprawnie i generuje więcej problemów niż radości z pracy. Tak oto pierwszego marca bieżącego roku wykorzystałem koło ratunkowe pod postacią telefonu do przyjaciela i zaprosiłem wysokiej klasy specjalistę od sprzedaży i rozwoju osobistego Krzysztofa Wiczkowskiego aby nas uratował od nas samych.

Krzysztof to widz naszego kanału @mrAkumulator, który 2 lata wcześniej odwiedził nas z pączkami i stał się jednym z najbardziej zaangażowanych fanów naszej firmy, co przełożyło się na zaufanie jakim go obdarzyłem wpuszczając do firmy i pozwalając mu dokonywać zmian na każdej płaszczyźnie, będącej w jego kompetencji. Dziś mija 2 miesiące na które się umówiliśmy i obawiam się, że podsumować tego co się dzieje w mojej firmie nie da się słowami. Ci z Was którzy z fizyki pamiętają czym są trzy prędkości kosmiczne pewno zrozumieją następne zdania.

Pierwsza prędkość kosmiczna, w biznesie pozwala wzbić się nieco ponad ziemię i próbować być lepszym od innych uczestników branży, np. przez estetykę, wygląd firmy, produkty. Takich przyzwoitych firm jest mnóstwo.

Druga prędkość kosmiczna pozwala wejść na orbitę ziemi, czyli odnosząc to do akubiznesu, zdobyć wiedzę o produkcie którym się handluje, stać się ekspertem w zakresie swojej działalności i stale podnosić swoje kompetencje.

Zaś trzecia prędkość kosmiczna, która pozwala opuścić naszą galaktykę, to moment w którym uświadamiasz sobie, że twoja praca to służba na rzecz klienta poprzez zaoferowanie mu najlepiej przygotowanych i najlepiej przeszkolonych "współpracowników", którzy mogą sprawić że Twoja rozpędzająca się firma poleci tam gdzie konkurencja nie istnieje. Dzień w którym dostrzegasz potrzebę rozwoju "współpracowników", którzy będą służyć Klientowi z największym szacunkiem i wdzięcznością, będzie dniem kiedy opuścisz galaktykę "wiecznie niezadowolonych AkuEgocentryków" i odkryjesz przestrzeń w której nie istnieją ograniczenia, a są jedynie możliwości.

Jeśli jesteś w miejscu, w którym czujesz otaczający Cię mur, to nie walcz z nim, tylko odszukaj swojego Krzysztofa i pozwól mu przygotować Twoją firmę na trzecią prędkość kosmiczną. Ja dzięki niemu na nowo cieszę się tym samym, co jeszcze kilka miesięcy temu odbierało mi radość z bycia przedsiębiorcom ;)

 

Robert Mazurek

Podziel się: