wróć do artykułów

Akceptacja dla dziadostwa sięga zenitu

Poziom akceptacji dla mierności i bardzo słabej jakości akumulatorów, wespół z miłością do przekonania, że cena jest najważniejsza, sprawia że ukrzyżowana przyzwoitość wyzionęła ducha w jednym z kontenerów gdzieś miedzy zatoką perską a kanałem Sueskim. 

Od wielu lat obserwuję rynek akumulatorów z dość wygodnego a zarazem twardego fotela, czyli zarządzającego małą firmą operującą na lokalnym Szczecińskim rynku. Pierwsze akumulatory na własny rachunek sprzedałem w 2004 roku i przez wiele lat traktowałem ten produkt jak sposób zarabiania na życie. Jednak wydarzenia z przełomu 2007-2009 dały mi wiele do myślenia, gdyż wtedy po raz pierwszy zobaczyłem jakie są skutki zawirowań cen ołowiu na światowej giełdzie metali LME. Produkty, a może precyzyjnie, akumulatory rozruchowe, które do okresu 2007-09 roku były bardzo przyzwoitej jakości mocno podrożały przez nagły wzrost ołowiu na giełdzie. Dla małego sklepu w Szczecinie, różnica byłą tak, że przysłowiowa 74Ah z Centry czy Bannera już nie kosztowała klienta 300zł a cena wzrosła do nawet 450zł. Na przełomie 2óch lat ołów z 1000uds podskoczył do 4000usd, by ponownie spaść w 2010 roku poniżej 1000usd. Po kilku miesiącach cena się ustabilizowała lekko wacha się nieco powyżej 2000usd za tonę.

Rok 2009 był czasem kiedy nastąpiło odchudzanie akumulatorów rozruchowych. Producenci doszli do wniosku, że muszą zaproponować Klientom tańsze akumulatory aby nie odwrócili się nich i nie zaczęli szukać tańszych alternatyw ze wschodu. Kratki płyt zaczęły być coraz cieńsze, a akumulatory zamiast służyć latami mają obecnie ledwie 3-5 letni okres faktycznej użyteczności, przy założeniu że nabywca kupił nie za stary akumulatory. Technologia przyszła z pomocą producentom, za pomocą upowszechnienia się stopów wapniowych i technologii punchingowej jak również cięto-ciągnionej, produkcja akumulatorów rozruchowych stałą się tania, zaś klient zaczął otrzymywać więcej marketingu niż produktu.

Akceptacja dla coraz to słabeszej jakości ale za to niższej ceny stała się powszechna, choć w dniu zakupu często udając kompletny brak zainteresowania jakością akumulatora, tak w końcówce gwarancji Klienci zazwyczaj podkreślają, że zawsze wybierali najlepszy rekomendowany produkt przez sprzedawcę. Tak oto chęć "taniego kupowania" połączona z przekonaniem, że rynek tego oczekuje znalazła idealną parę do tańca. Klient się cieszy, że mało wydał, zaś producent, że spełnił jego oczekiwanie i choć obie strony czują niesmak, to mimo wszystko "kroki taneczne" się zgadzają, jeden wydał mniej za produkt akumulatoropodobny, zaś drugi osiągnął cel sprzedażowy podwójnie ( taki żart branżowy, jak Ty sprzedajesz akumulator, to znaczy, że nie sprzedał go Twój konkurent, czyli tak jak byś sprzedał dwa akumulatory).

Do czego nas to doprowadziło?

Jesteśmy w punkcie, gdzie nawet w wysoko technologicznie rozwiniętych akumulatorach jakimi są "Litówki" pojawiło się to samo zjawisko -  czyli dziadowanie na jakości, bo producent ma przekonanie, że klient szuka "taniości". Patrząc pod stopy i nie unosząc oczu ku horyzontowi, nie dostrzegamy, że z coraz to większą prędkością gnamy, coraz lepszą drogą ale ku przepaści. Jakość zawsze się obroni, choć ilość jej adoratorów nie jest duża. Jakość zapewni znacznie dłuższe użytkowanie akumulatora, co powoduje że raz zainwestowane środki finansowe na dobrej jakości produkt pracują latami nie generując kłopotów. Kilka dni temu opublikowałem film ( oto link: https://www.youtube.com/watch?v=pHwIIXHpURI) w którym pokazałem jak kosztem zwykłej jakości wykonania końcowego powstają akumulatory LiFePO4 100Ah. W filmie pokazałem, mierność wykonania, montaż z używanych ogniw a mimo to znaleźli się obrońcy niskiej ceny i jakości. Właśnie to mnie przeraża bardzo! Nie chodzi mi o to aby obrażać producenta i importera, że robią ludzi w ..uja, ale też nie pozwalam abyśmy nazywali to spełnianiem oczekiwań rynku. QURAWA NIE !!! Nie chcę żyć i pracować dla takiej branży. Wolę tworzyć nową jakość produktów w połączeniu z obsługą Klienta jak człowieka równego sobie a nie traktowanie się jedynie jako dawcy pieniędzy.

 Robert Mazurek

Podziel się: