wróć do artykułów

Orzeł nie może, czyli etyka w biznesie

Zauważam z kronikarskiego obowiązku, że kilka dni temu rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy o bateriach i akumulatorach. Ale proszę się nie obawiać tekst będzie o manipulacji, a nie przetapianiu ołowiu.

Zdziwiłem się, że nikt tej arcyważnej ustawy nawet nie zauważył. A jeszcze rok temu prasa, radio, telewizja, eksperci, naukowcy i jeden były wiceminister spraw wewnętrznych zapewniali, że gdy rząd zluzuje zapisy ustawy i pozwoli małym zakładom skupować złom ołowiowy to dzieci nasze będą umierać na ołowicę, a środowisko zginie. Że grozi nam bomba ołowiowa sto razy gorsza od atomowej, że kwas solny popłynie strumieniami, a w lasach zamiast grzybów wyrosną plastikowe obudowy akumulatorowe. No to dlaczego skoro ten nieludzki rząd wprowadza ustawę, która może nas uśmiercić nikt w tej sprawie ani piśnie.

Ano, dlatego że rok temu też by się zmianami w ustawie nikt nie przejął, gdyby firma Orzeł Biały przetwarzająca złom akumulatorowy nie zapłaciła cwaniakom od robienia ludziom wody z mózgu ogromnych pieniędzy, by ci profesjonalnie i fachowo nas straszyli Armagedonem. Pewnie, gdyby wynajął ich ktoś inny równie żarliwie by nas przekonywali, że kwas solny jest niegroźny, niczym woda źródlana.

cały tekst czytaj w blogu autora (tu)

http://www.wprost.pl/blogi/cezary_lazarewicz/

Podziel się: