wróć do artykułów

25 lat budowania firmy AKBA było jedynie wstępem do szybszego i dalszego rozwoju

Przedsiębiorstwo AKBA założone przez Wiesława Szulca jest firmą rodzinną, właściciel firmy swoja działalność handlową rozpoczął już pod koniec lat 80., kiedy to zaopatrywał się w towar w firmie ZAP i sprzedawał akumulatory na okolicznych giełdach.

Cele firmy AKBA oraz dalsze plany rozwoju firmy AKBA wiążą się z ciągłą rozbudową sieci sprzedaży detalicznej, zwiększeniu udziałów w rynku krajowym oraz ekspansji na rynki zagraniczne. Rozwój handlu wirtualnego pobudza nas do modernizowania internetowych kanałów sprzedaży i poszerzania wiedzy z dziedziny e-commerce.


 

Robert Mazurek: W końcu nadarzyła się okazja do porozmawiania dłużej, dziękuję Panu za zaproszenie.
Wiesław Szulc: Jest Pan zawsze mile widziany w naszej firmie.

Robert Mazurek: Jak w Pana opinii wygląda kwestia złomu? Przekleństwo czy nagroda?
Wiesław Szulc: Ja powiem przekleństwo! Nie doceniamy towaru którym handlujemy i na którym powinniśmy zarabiać . Druga sprawa z którą borykamy się na co dzień, jak już Panu mówiłem przy pierwszy naszym spotkaniu, to drukowanie naklejek. Pan to nazywa Mistrzowie Poligrafii, choć słowo mistrz w cudzysłowie. To co się dzieje, to woła już o pomstę do nieba. Ludzie już nie tylko oszukują na nalepkach. Mamy tutaj takiego, który nasz protokół reklamacyjny na Bannera podłożył pod akumulator Molla i odesłał klienta do Zygmunta Kuczyńskiego na Dębowskiego. To są naprawdę istotne bolączki. Ja lubię czyste sprawy i konkretne.

Robert Mazurek: Czyli złom powinien być wisienką na torcie?
Wiesław Szulc: Przepisy powinny być bardziej sprecyzowane czy nawet kontrola obrotu złomu akumulatorowego powinna być w sztukach. Jak z kilogramów to wyliczyć? I tu można kombinować. Ale dla mnie osobiście i firmy AKBA jest to dochód dodatkowy, który nie jest niezbędny do przetrwania. Obrót złomem niszczą także ludzie działający w szarej strefie. Ilu jest takich którzy jeżdżą od sklepu do sklepu na małej marży 5-10 groszy za kilogram uzbierają kilka ton. Zostały na to stworzone warunki i ludzie to wykorzystują. Polak potrafi – prawda? Ktoś kiedyś powiedział, że jak Polaka by wpuścić na Saharę to na piasku zrobi interes.

Robert Mazurek: Jadąc do Pana po drodze mijałem jeden z waszych sklepów i zauważyłem nową szatę graficzną akumulatorów VOLT, przyznam, że wyglądają imponująco.
Wiesław Szulc: To już zasługa mojego syna Krzysztofa, który świetnie się realizuje w marketingu naszej firmy.

Robert Mazurek: Wspomniał Pan o Panu Zygmuncie Kuczyńskim (prezes Moll Polska), może Pan wie coś więcej na temat dystrybucji Moll w Polsce? Dla mnie to dziwne że firma Moll Polska nie jest wymieniana na oficjalnej stronie Niemieckiego producenta, w sytuacji gdy wskazuje on dealerów z całej Europy (poza Polską).
Wiesław Szulc: Według zachodnich producentów rynek Polski jest kiepskim rynkiem. Z informacji jaki do mnie dobiegają, dużo bardziej takim firmom jak Moll opłaca się sprzedać akumulator w innych krajach. Zresztą daleko nie trzeba szukać od jednego z naszych dostawców wiem, że mimo okresu w którym można usprawiedliwić brak towaru, to brak u nas w Polsce nie oznacza, że brakuje go w Niemczech czy we Francji. Tam mają większą zyskowność, więc producent dostarcza towar w pierwszej kolejności na rynki, z które generują mu większy zysk.

Robert Mazurek: Szacunek dla ceny detalicznej na zachodzie wygląda zupełni inaczej niż w Polsce. Warto zwrócić uwagę na portal aukcyjny eBay.de czy Bay.fr na których ceny renomowanych akumulatorów różnią się między sobą o kilka euro. U nas te różnice często przekraczają 100zł pomiędzy najtańszym sprzedawcą a tym najdroższym (dotyczy zwłaszcza Allegro).
Wiesław Szulc: U nas rządzi cena i naklejka. Ale czy to się kiedyś ukróci? Tego nie wiem.

Robert Mazurek: Co oznacza nazwa AKBA ?
Wiesław Szulc: Nazwa AKBA to skrót od dwóch słów akumulatory i baterie, a w zasadzie pierwsze dwie litery z każdego z nich. Szukaliśmy różnych pomysłów ale ten sołtys mi do niczego nie pasował. …. Widzę zaskoczenie. Szulc z niemieckiego to właśnie sołtys. (fonetycznie)

Robert Mazurek: To jakaś miejscowa przypadłość z tymi niemieckimi wybrzmieniami. Pan to sołtys, Pan Sznajder to krawiec. A tak w nawiązaniu do loga, to Pana wygląda niemal identycznie jak logo Sznajdera.
Wiesław Szulc: Nasze logo AKBA powstało w czasach gdy z Lechem Sznajderem byliśmy partnerami biznesowymi. Czas zrobił swoje a logo AKBA zostało. Choć dla mnie kluczowym elementem naszego loga jest litera A, która bezwzględnie kojarzy się z słowem akumulatory.

Robert Mazurek: Pan również pracował w Piastowie? Bo jak rozmawiam z ludźmi z okolic Warszawy to słyszę od nich, że albo pracowali albo mieli znaczący epizod, którego wspólnym mianownikiem są Zakłady Akumulatorowe ZAP z Piastowa.
Wiesław Szulc: Tak można powiedzieć, bo w tamtym czasie w tych okolicach to można było pracować albo w akumulatorach w Piastowie albo jak ja w Ursusie.

Robert Mazurek: To jak Pan trafił do biznesu akumulatorowego?
Wiesław Szulc: Z Lechem Sznajderem znamy się od dzieciństwa. Spadaliśmy z jednych schodów w Parzniewie, gdzie mieszkałem na poddaszu w tej samej kamienicy, wspólnie dorastaliśmy. To właśnie od Sznajder wyszedł pomysłem na wspólny biznes akumulatorowy.

Robert Mazurek: Jak wyglądał handel w latach 80tych?
Wiesław Szulc: Dla mnie handel rozpoczął się od kupienia samochodu. Pamiętam jak pojechałem do Lublina po nowego Żuka i od razu po przyjeździe trafiłem nim do serwisu w Warszawie. W tym czasie mogłem kupować akumulatory ZAP i prowadząc tak zwany handel obwoźny obstawiłem okoliczne giełdy czy targi, które nie były jeszcze zajęte przez innego sprzedawcę akumulatorów ZAP. Mi przypadł: Płock, Nowy Dwór i Grójec. Trwało to kilka lat, które doprowadziły do rozpoczęcia produkcji akumulatorów w Jaktorowie. Produkcja, to trochę nad wyraz. Wzięliśmy się za montaż akumulatorów.

Robert Mazurek: Można powiedzieć, że staliście się z Sznajderem niemal producentami już w połowie lat 80tych.?
Wiesław Szulc: Tak, montowaliśmy akumulatory na podzespołach z Piastowa, które kupowaliśmy przez bardzo długi okres. Dopiero na początku lat 90tych pojawiły się problemy z możliwością kupowania płyt, przez co trafiliśmy do firmy Dublet, która przez niemal 2 lata dostarczał kratki do Piastowa. Od połowy lat 90tych klienci niemal dobijali się po nasze akumulatory montowane w Jaktorowie. Po pierwsze mieliśmy lepsze ceny niż Państwowe zakłady i nie oszczędzaliśmy na jakości czy odejmowaniu płyt w zestawach.

Robert Mazurek: Do kiedy montowaliście akumulatory w Jaktorowie z Sznajderem?
Wiesław Szulc: Do końca 2001 a może początku 2002. Po tym jak kupiliśmy udziały w ZAP doszliśmy do wniosku, że nie mam sensu utrzymywać infrastruktury w Jaktorowie i całą produkcję przenieśliśmy do Piastowa. W końcu ZAP był firmą w której miałem 20% udziałów a Sznajder 33%. Więc przeniesienie produkcji było oczywiste.

Robert Mazurek: W niecałe 20lat udało się odłożyć ponad 4 miliony na zakup Zakładów Akumulatorowych ZAP w Piastowie?
Wiesław Szulc: Były to takie czasy w których można było zarobić i inwestować. Mieliśmy swoje 5 minut, jak zresztą każdy człowiek, z tą różnicą, że jeden to wykorzysta a inny nie. My wykorzystaliśmy. Wspomina się to bardzo fajnie.

Robert Mazurek: Odbiło się to na relacjach rodzinnych?
Wiesław Szulc: Gonitwa była ogromna. Do 43 roku życia praca była wszystkim co zajmowało mi czas. I wtedy zrozumiałem, że coś jest nie tak. Powiedziałem sobie o nie, chcę zająć się swoimi zainteresowaniami i mieć czas na swoje pasje i czas dla rodziny. Jeden kupuje auto inny łódkę, mnie od dawna interesowało łowiectwo. W tamtych czasach do koła musiał cię ktoś wprowadzić. Szukałem prawie 3 lata. Teraz niema problemu. Myśliwym może być każdy. Wtedy ojciec wciągał syna i było to bardzo hermetyczne środowisko. Po dzień dzisiejszy sprawia mi to ogromną przyjemność. Takie wyskoczenie sobie do lasu na świeże powietrze. Czasem są takie polowania, które trwają 3-4 dni i dopiero wtedy można odpocząć i zmienić klimat. A jeszcze jak nie ma zasięgu w telefonie, to wtedy jest wypoczynek.

Robert Mazurek: Jak uruchomiliście produkcję w Jaktorowie, to również zajmował się Pan handlem?
Wiesław Szulc: Nie. Odkąd ruszyliśmy z montowaniem akumulatorów w Jaktorowie, ja osobiści bardziej skupiałem się na procesach produkcyjnych, a Lech zajmował się dystrybucją. Wszystko funkcjonowało super, zarówno nasze relacje biznesowe jak i osobiste były bardzo dobre. Ale po 2001 postanowiliśmy, że każdy z nas pójdzie swoją drogą i sprzedałem Sznajderowi swoje udziały . Nie było sensu zajmować się montażem, gdyż komponenty był tak drogie a konkurencji przybywało. Była to polityka producentów, którzy w ten sposób eliminowali z rynku konkurencję.

Robert Mazurek: Wtedy powstał pomysł na inwestycję w sklepy detaliczne?
Wiesław Szulc: To zaczęło się trochę wcześniej. Od Łódzkiej firmy odkupiłem dwa pierwsze sklepy, jeden w Łodzi drugi w Zgierzu. Obydwa sklepu funkcjonują do dziś. Później widziałem, że temat jest ciekawy i w zasadzie prosty. Towar sprzedany sprawia że pieniądze wracają od razu – bez pośrednika. Ważne jest aby mieć odpowiedzialnego człowieka, który za swoją pracę otrzyma zadowalające wynagrodzenie a jednocześnie będzie odpowiedzialny za swoje działania. Są w firmie ludzie którzy pracują w AKBA ponad 17lat. Widać że to działa. Ugruntowaliśmy się na tym rynku jesteśmy już nie tylko w Łodzi i Zgierzu. Mamy również sklepy w Włocławku, Łowiczu, Pruszkowie, Sochaczewie, Skierniewicach, Grodzisku Mazowieckim i dwa sklepy w Warszawie. Wszystkie punkty bardzo dobrze funkcjonują, no może Warszawa minimalnie gorzej, ale stolica jest specyficznym rynkiem, gdzie spora część samochodów jest bardzo młoda, są to floty czyli auta które głównie trafiają do serwisów. Samochody te po sprzedaży trafiają najczęściej już do innych miast gdzie wymiana akumulatora odbywa się częściej w punktach specjalistycznych niż w salonach.

Robert Mazurek: Od jak dawna w firmie pracuje Pana syn Krzysiek?
Wiesław Szulc: Od dość dawna w tym roku będzie prawie 11 lat mijać. Po skończonej szkole rozpoczął prace poza rodzinnym biznesem ale na moje szczęście refleksja przyszła dość szybko i zaczął pracować z nami. Do tej pory firmą zajmowaliśmy się wspólnie z żoną. Widzieliśmy perspektywy ale wiadomo też, że człowiek do samego końca nie będzie zajmował się bieżącym prowadzeniem biznesu. Dzięki bogu młode pokolenie dołączyło, pojawił się w firmie powiew świeżości której AKBA potrzebowała. Nasz drugi syn również po jakimś czasie dołączył do rodzinnej firmy - odpowiada za sprzedaż w Warszawie.

Robert Mazurek: Co dalej?
Wiesław Szulc: Jest tak wiele możliwości a potencjał firmy wzrasta z każdym rokiem. Plany są proste – rozwój sieci sklepów detalicznych w mniejszych miejscowościach.

Robert Mazurek:  Wasze sklepy świadczą kompleksową usługę?
Wiesław Szulc: Tak. W miarę możliwości staramy się wymieniać akumulatory wszystkim naszym klientom. Duży nacisk kładziemy na jakość obsługi klienta, począwszy od sprzedaży przez badanie akumulatora po montaż i test instalacji. Wymagania klientów są coraz większe a my staramy się im sprostać. Ważnym elementem wymiany jest to, że odzyskujemy zużyte akumulatory. Nie zawsze jednak udaje się to tak bez wyjaśnienia klientowi i wskazaniu mu tego najważniejszego punktu w ustawie. Klient bowiem ma plan kupić akumulator a stary sprzedaż sam tak zwanym „złomiarzom”. Ale tu należy bezwzględnie pobierać kaucję co często klienta zniechęca do kombinowania.

Robert Mazurek: Ustawa nie daje klientowi prawa wyboru. Zwrot jest obligatoryjny i jest obowiązkiem klienta. Kaucje można pobrać jedynie w sytuacji gdy klient nie ma akumulatora przy sobie lub w ogóle. I jeszcze dalsza odsprzedaż, ale tu obowiązek pobrania zużytego akumulatora przechodzi na sprzedawcę końcowego.
Wiesław Szulc: Nagminnym problemem robią się kradzieże akumulatorów, zwłaszcza przy autostradach. Jak obok nas budowli węzeł w Wiskitkach, to w poniedziałek rano budowlańcy byli po 3 nieraz 4 komplety akumulatorów. W takiej sytuacji wiadomo, że klient nie będzie miał zużytego akumulatora. Czasem aby było na kaucję trzeba trochę opuścić ale przepisy respektować musimy.

Robert Mazurek: Z firmami budowlanymi zwłaszcza przy autostradach dobrze jest uważać przy udzielaniu odroczonych płatności, bo nawet dobre firmy, będące podwykonawcami generalnych wykonawców zostawały z niezapłaconymi fakturami i łańcuszek niezapłaconych dokumentów ciągnął się dalej. Kilka miesięcy temu w trakcie mojej pierwszej rozmowy z Panem Lechem Sznajderem mocno zapadło mi w pamięć jego stwierdzenie, że czasem lepiej nie sprzedać akumulatorów, niż sprzedać na małej marży i jeszcze czekać na pieniądze. To stwierdzenie pozwoliło mi zmienić kierunek biznesu z myślenia w kategorii obrót na kategorię marża.
Wiesław Szulc: Tak, to jest bardzo ważne. Kiedyś uważałem, że fajnie było jak towar poszedł do klienta, a to były jeszcze te czasy, że ludzie płacili. Dawniej ludzie zaczynali biznes jak mieli jakiś kapitał i dotyczy to wszelkiej działalności. Dzięki czemu mieli pieniądze na pokrycie pewnych spraw, natomiast dzisiaj jaki to problem zgłosić rozpoczęcie działalności, wyrobić sobie pieczątkę i czekać tylko na tego kto mi da pierwszy towar, który wezmę na termin 30 dni a najlepiej pół roku. Później zaczyna się huśtawka, bo jak jeden zaczyna mnie ścigać o pieniądze biorę od drugiego. Sprzedam towar drugiego zapłacę pierwszemu. I wracając do tego od czego zacząłem ten temat, że kiedyś było tak, że jak towar był u klienta było dobrze. Dziś już tak nie jest. Dziś jestem bogaty jak mam towar w magazynie a to co u ludzi jest zapłacone. Czy to się kiedyś zmieni?

Robert Mazurek: Szczerze to wątpię, że coś zmieni w tym, temacie. Niemal każda branża dotknięta jest gonitwą za kolejną wyprodukowaną i sprzedaną sztuką. Każdy pragnie się rozwijać, zajmować coraz większą część rynku, zarabiać coraz więcej. Handlowcy mają plany więc jeżdżą, szukają, często wciskają na siłę bez rozwagi nad tym czy klient zapłaci na czas lub w ogóle. Jak to wygląda w Pana firmie?
Wiesław Szulc: Obecnie dystrybucja hurtowa w naszej firmie wynosi blisko 60%, jednak działamy tak aby nie wpływało to na stabilność finansową firmy. Płynność i stabilność są teraz w cenie więc nie ryzykujemy i staramy się opierać na pewnych partnerach. Rozwijamy własne sklepy, co zapewnia znacznie większą marżę i gwarantuje gotówkę za sprzedany towar. W tej chwili staramy się nie schodzić poniżej pewnego poziomu marż na hurcie nawet kosztem nie sprzedania. W tym miejscu mała anegdota: Odwiedził nas ostatnio Rafał Dudek z firmy AUTOPART i w trakcie rozmowy analizowaliśmy potencjalne możliwości sprzedaży Mieleckich akumulatorów. Z wyliczeń Rafała wynikało, że kosztem marży można by było sprzedać więcej, na co powiedziałem Rafałowi aby popatrzył na mnie czy moich synów i zrozumiał, że my lubimy zjeść i nie możemy sobie pozwolić aby zarabiać mało – ale to takie małe wtrącenie. Każdy biznes ma tylko wtedy sens jak prowadzi do rozwoju a nie do stagnacji i mielenia towarem. AKBA będzie rozwijała sieć detaliczną i mam nadzieję, że nadejdą takie czasy gdzie całość naszych dochodów będzie pochodziło od klienta końcowego.

Robert Mazurek: Jak według Pana będzie się rozwijał biznes akumulatorowy, pytam w kontekście nowoczesnych pojazdów. Do niektórych aut już dziś bez komputera serwisowego nie ma po co podchodzić.
Wiesław Szulc: Minie osobiście to nawet cieszy. Dzięki unowocześnianiu się pojazdów, w branży pozostaną te firmy, które zainwestują w nowoczesne narzędzia serwisowe, a reszta będzie musiało zrezygnować gdyż dla nich kilku tysięczne inwestycje nie będą miała sensu ekonomicznego. Poza tym czy wszyscy będą w stanie podołać stale rosnącej presji na umiejętności, cenę, wiedzę serwisową. Tu upatruje miejsce dla firmy AKBA. My z pewnością damy sobie radę. I tak będzie to wyglądać. Silni się jeszcze bardziej umocnią a reszta która nie dotrzyma im kroku odpadnie bo klient pojedzie tam gdzie będzie miał pewność, że otrzymana usługa będzie wysokiej jakości.

Robert Mazurek: Jak dziś wygląda pierwsza trójka waszych dostawców?
Wiesław Szulc: Obecnie naszym największym dostawcą akumulatorów jest AUTOPART Mielec. Na tego producenta postawiliśmy w kontekście własnej marki VOLT, której rozwój jest naszym priorytetem. Marka własna jest konsekwencją działań producentów, dla których liczy się ilość wciśniętych w rynek produktów. Kiedyś było tak, że jak z producentem umówiłeś się na jakiś rejon w którym miałeś zajmować się dystrybucją tak było. Dziś w ramach jednej fabryki, a nawet jednego działu handlowego, przedstawiciele konkurują między sobą na rynku. Bardzo dobrze współpracuje się nam z Bannerem i oczywiście ZAP. Co nie oznacza, że nie jesteśmy otwarci na współprace z innymi producentami czy importerami. Przykładem tego może być firma Pana Adama Fiebiga Baterie Przemysłowe, gdzie kupujemy akumulatory marki Yuasa, a dzięki temu, że obu stronom zależy na biznesie, sprzedaż Yuasy rośnie w naszej firmie.

Robert Mazurek: Wspieracie się lokalnie z firmami z branży?
Wiesław Szulc: Jestem tego zdania, że trzeba się wspierać nawzajem. Nie można ze sobą walczyć i na ile się da, to ograniczać tą walkę. Ale nie zawsze to wychodzi. Najczęściej jest niestety tak, że dogadasz się, coś ustalisz a i tak zacznie się polityka podjazdowa. Dzisiaj jest wolny rynek i to klient decyduje gdzie chce zostawić swoje pieniądze.

Robert Mazurek: Liczy się dla Pana kto jest dostawcą? Pytam w kontekście patriotyzmu zakupowego.
Wiesław Szulc: Mam takie podejście. Bez względu na to jak wyszły nasze wspólne biznesy z Lechem Sznajderem, to chwała mu za to, że taki duży zakład jest w Polskich rękach. Zasadnicza część naszej sprzedaży to produkty które powstały w Polsce. Niestety patrząc na politykę rządzących, to za niedługo z Polski zostanie hymn i trochę lasów, a i to pójdzie na handel z tego co słychać w mediach o Puszczy Białowieskiej.

Robert Mazurek: Duże magazyny Pan utrzymuje?
Wiesław Szulc: Nie jestem zwolennikiem żeby gromadzić towar na kupkę. Musi być rotacja. To samo dotyczy zakupów. Mniejsze zakupy stwarzają płynność, co przekłada się na lepszą współprace z dostawcą, choć taka firma mniej kupuje jednorazowo, to robi to częściej przez co wolumen zakupów jest podobny. To są korzyści dla obu stron. Przy małych fakturach 30 czy 50 tyś, jest większa pewność, że dostawca otrzyma zapłatę na czas. A jak widzę fakturę na 250 tyś przy tym samym terminie, to wiem, że pewna część terminu płatności "ucieknie" już na magazynie zanim akumulator trafi do klienta. Takie zakupy były kiedyś wymagane, wręcz wmuszane przez przedstawicieli producentów aby brać jednorazowo duże partie akumulatorów. Teraz to się zmienia, producenci też zwracają uwagę na płynność. Rozumiem, że dla dużych korporacji jest to wygodne – taka jednorazowa duża sprzedaż, ale dla mnie liczy się rotacja a nie magazynowanie.

Robert Mazurek: Dalsze plany rozwojowe?
Wiesław Szulc: Mamy świadomość, że jest kilka segmentów akumulatorowych w których jesteśmy słabo zaangażowani lub w ogóle. Musimy i chcemy rozwijać tematy związane z trakcją i energią odnawialną. Widzimy wiele perspektyw, może niekoniecznie ja, jako ja, ale ja i moi synowie.

Robert Mazurek: Bardzo dziękuję za spotkanie, życzę powodzenia w rozwijaniu firmy.
Wiesław Szulc: To ja dziękuję i zapraszam częściej. Pozdrawiam czytelników Pańskiego Portalu AkuBiz.biz

 


Firma AKBA zaprasza do współpracy
CENTRUM DYSTRYBUCJI AKBA
 ul. Nowowiejskiego 26
 96-313 Jaktorów Kolonia
 tel./fax 46 856 45 95
 e-mail: biuro@akba.pl

 

Podziel się: