wróć do artykułów

Aku gwarancja na luzie

Trudno oprzeć się wrażeniu, że dzisiejsze życie toczy się w/g schematu: byle szybciej, więcej, dalej - jakimś jednak sposobem udaje się ten pozorny chaos (mam takie wrażenie) opanować na tyle, aby pojedyncze elementy życia społeczno-gospodarczego tworzyły spójną całość i zarazem były dogodną platformą rozwoju cywilizacyjnego.

Służy temu niewyobrażalna ilość przepisów prawa, kodeksów i norm społecznych towarzyszących człowiekowi od czasów ''Adama i Ewy'' lub jak kto woli - momentu kiedy ''zeszliśmy z drzewa''. Zawsze, nawet jak nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy, byliśmy konsumentami, zawsze w procesie konsumpcji – nawet tej zaspokajającej elementarne potrzeby życiowe – musiała liczyć się jakość.

Choć wydaje się, że jakość to pojęcie bardzo współczesne to wymagający konsument od pradziejów poszukiwał dóbr wysokiej jakości, co nakładało na pierwotnych dodatkowego wysiłku, a z chwilą pojawienia się zarysów handlu to sprzedawcy prześcigali się w zachwalaniu swego towaru jako tego o najwyższej jakości. Towary opatrywano zatem rozmaitymi informacjami pomocnymi w ich identyfikacji tj. pochodzenie, wyjątkowe zalety czy właściwości. Wtedy robiono to zapewne z własnej woli niejako nadając w ten sposób świadectwo jakości.

Nie można wykluczyć, że pewnie w tym samym czasie pojawiły się próby - oględnie mówiąc – ''podrasowywania'' jakości towarów poprzez ''upodabnianie'' ich do tych - nazwijmy to - chodliwszych. Mniemam, że wówczas wytwórcy sami dbali o swoje interesy i ujawniony proceder kończył się dla przyłapanych nieszczęśników fatalnie. Jako przykład przytoczę cytat z ''bloga mennicy wrocławskiej''– dotyczy on akurat fałszerzy pieniędzy, ale może choć trochę wprowadzi nas w ten klimat: ...''Pierwsza wzmianka o fałszowaniu monet pochodzi z pism Herodota. Jak podaje kronikarz, w drugiej połowie VI w. p.n.e. tyran na wyspie Samos – Polikrates, wprowadzał do obiegu monety „złote”, które były jednak wykonane z ołowiu, a następnie platerowane. Być może pamięć o tym zajściu nie przetrwałaby do czasów kronikarza żyjącego w V w. p.n.e., gdyby nie fakt, że władca zapłacił fałszywymi monetami Spartanom, których wynajął jako wojsko zaciężne. Zawód fałszerza pieniędzy jest jednym z najstarszych na świecie, korzeniami sięga już starożytności. Niewątpliwie jest on lukratywny, chociaż również bardzo niebezpieczny. Jego rosnącej popularności na przestrzeni dziejów nie przeszkodził fakt, że fałszerzy niejednokrotnie więziono, obcinano im poszczególne części ciała, wlewano do gardła roztopiony ołów, rzucano na pożarcie dzikim zwierzętom, palono na stosie, czy też zwyczajnie ścinano. W obliczu tych faktów fałszerze musieli się odznaczać wyjątkową odwagą i sprytem.''

Szczerze mówiąc to bardzo mnie zainspirował ten roztopiony ołów, bo jakoś swojsko brzmi i pewnie wielu z branży akumulatorowej powinno go popróbować, że wspomnę tylko publikowany na łamach bloga cykl ''Mistrzowie poligrafii''.

Współcześnie na terytorium RP gwarancja jakości jest przedmiotem regulacji zawartych w Kodeksie Prawo Cywilne.
Zgodnie z art. 577 Kodeksu Cywilnego Sprzedawca może udzielić kupującemu tzw. gwarancji co do jakości rzeczy sprzedanej – na czym ona polega? Gwarancja jakości ma charakter dopełniający umowę sprzedaży, gdzie sprzedający określa swoją odpowiedzialność za wady fizyczne sprzedanego towaru przez określony czas w przyszłości. Innymi słowy, w jakiś ściśle określony czas po sprzedaży towaru sprzedawca bierze na siebie sprawność towaru i wynikłe wady fizyczne. Odpowiedzialność gwaranta powstaje wówczas gdy wykryta wada występowała już wcześniej w rzeczy sprzedanej a nie jest skutkiem np. niewłaściwego użytkowania.

Logiczne jest zatem, że producent np. akumulatorów będzie odpowiadał za wady fizyczne źle wyprodukowanej partii akumulatorów ale nie będzie ponosił on odpowiedzialności za szybkie zużycie akumulatora spowodowane jego niewłaściwą eksploatacją. Stanie się tak w przypadku gdy nabywca : – wykaże, że w sprzedanym mu akumulatorze są wady fizyczne (nie innego rodzaju!) – kluczowe jest więc, że to Kupujący jest obarczony obowiązkiem dowodowym, wykazania, że rzecz którą nabył posiada wady fizyczne; – zgłosi wadę fizyczną sprzedanego akumulatora w przyjętym między Sprzedającym a Kupującym okresie gwarancyjnym. Kiedy taki wprost nie został ustalony, przyjmuje się, że jest to okres jednego roku od daty sprzedaży danej rzeczy. Dopuszczalne jest, aby Kupujący po upływie tego terminu zgłosił taką wadę, jednakże pod warunkiem, że rozpoznał ją w czasie jeszcze trwania okresu gwarancyjnego.

Zapewne te wypowiedzi wielu z Państwa uspokoiły ale znający bliżej problematykę akumulatorów rozruchowych: mechanicy samochodowi, elektromechanicy i serwisanci akumulatorowi widzą jednak problem generacyjny akumulatora kwasowo-ołowiowego, ponieważ producenci aut masowo doposażają swoje produkty w coraz to nowe instalacje - choćby znany już dobrze system ''start -stop'' samoczynnie wyłączający silnik na postoju i uruchamiający go po reakcji kierowcy na pedał sprzęgła lub hamulca w autach z automatyczną skrzynią biegów. Aktualnie stosuje się w tych autach akumulatory rozruchowe AGM z dedykacją do ''start-stop'' i akumulatory rozruchowe EFB co raczej przypomina poszukiwanie ''złotego środka'' bo i jedne, i drugie intensywnie eksploatowane ''start-stopem'', kończą żywot często znacznie wcześniej od oczekiwań.

Pewnego przełomu w tym względzie dokonała Mazda wprowadzając w 2012 roku do aut osobowych system odzyskiwania energii elektrycznej, co prawda rozwiązanie już znane ale jedyne na świecie i nowatorskie jeśli chodzi o sposób gromadzenia tej energii. System nosi nazwę i-ELOOP i jako ''magazyn energii' wykorzystuje ''superkondensator'', który współpracując z wieloma odbiornikami pojazdu , w tym ''start-stopem '' zwanym w MAŹDZIE - ''i-stop'', co znacznie odciąża silnik redukując zużycie paliwa ale co ważne – marginalizuje funkcję akumulatora. Jak to mówią – jedna jaskółka wiosny nie czyni, to jednak sprawy mogą potoczyć się bardzo szybko, a powiedziałbym, że nawet powinny w tej mierze znacznie przyśpieszyć bo popularny '' kwasiak'' niestety dostaje już zadyszki. 

Dopełnieniem tego obrazu niech będą opinie transportowców, którzy z nostalgią wspominają czasy gdy akumulatory w ich ciężarówkach ''wytrzymywały'' po 7 lat – wiem, wiem teraz też takie się trafiają, ale pewną normą staje się 2-3 lata i nie jest to kwestia kiepskiej jakości akumulatorów tylko intensywności ich eksploatacji.

Piszę o tym wszystkim dlatego w kontekście jakości i gwarancji akumulatorów rozruchowych, aby uzmysłowić Państwu ogrom nadziei pokładanych w tym skądinąd – dość prostym urządzeniu jakim jest akumulator w naszym pojeździe. Trudno jest mi oprzeć się wrażeniu, że sprzedawcy oferujący bardzo długie terminy gwarancji na akumulator rozruchowy - 4, 5 lat (nie brak też nabywców oczekujących wręcz gwarancji dożywotniej – co akurat jest zupełnie zrozumiałe) – wiedzą co czynią bo pachnie to brutalnym marketingiem.

Dla uspokojenia Państwa przypomnę, że nie jest aż tak źle. Wystarczy dobrać odpowiedni akumulator, poddać go okresowemu sprawdzeniu wraz ze stanem instalacji w aucie, odpowiednio reagować na każdy przypadek rozładowania akumulatora ponad dopuszczalna normę a gwarancja okaże się biurokratycznym wymysłem, którym nie warto zaprzątać sobie głowy. Żadne ''czary mary'', żadne magiczne i tajemniczo brzmiące słowa na nalepkach akumulatorów typu : carbon bost, hvr, efb, tyle czy tyle % srebra, a nawet złota, tyle a tyle % więcej mocy nie zastąpią elementarnej dbałości o ten element naszej instalacji, a producenci i dystrybutorzy... no cóż, wszak już w VI wieku pne... Itd. itp.

Pozdrawiam Państwa

Andrzej Maciąg

redaktor


 

ps.

Należałoby w tym miejscu zadać pytanie – jaka jest szansa na to aby wadliwy akumulator opuścił fabrykę?
O przedstawienie procesu kontroli jakości poprosiliśmy przedstawicieli polskich fabryk akumulatorów:

Banner - Dariusz Panchyrz: "We wszystkich etapach procesu produkcji przeprowadzana jest kontrola jakości, w części są to kontrole wyrywkowe, w czasie procesu produkcyjnego jest kontrolowana całościowa. Kontrole wyrywkowenp. testy wilgoci, pomiary gęstości elektrolitu, pomiar wysokości akumulatora, badania przy pomocy sprzętu kalibrującego. Kontrole całościowe: np. testy napięcia spoczynkowego, HRDC, ważenie akumulatora. Testy laboratoryjne zgodne z normą DIN EN 50342 lub w zależności od potrzeb klienta najczęściej z pierwszego wyposażenia. Części i półprodukty które nie przeszedł pomyślnie kontroli jakości są odrzucane i nie używane. Etapy procesu kontroli: 1) Kontrola materiałów przychodzących, takich jak skrzynka, pokrywa, ołów, kwas, separator itd. 2) Produkcja tlenku ołowiu i jego kontrola. 3) Produkcja kratki płyt i ich kontrola. 4) Montaż (składanie) akumulatora i kontrola na każdym etapie produkcji. 5) Formatowanie. 6) Magazynowanie – kontrola stanu naładowania przed wysyłką z fabryki oraz przed wysyłką do klienta. 7) Dostawa do klienta"

Loxa - Kamil Frączak: „Kontroli jakości podlegają wszystkie procesy zidentyfikowane w naszej firmie. Dotyczy to nie tylko procesów produkcyjnych, ale także wszystkich dostaw i wysyłek do klientów. Proces produkcyjny podzielony jest na etapy (obszary) - w każdym z nich znajdują się punkty kontrolne do określenia zgodności danego wyrobu z określoną specyfikacją techniczną – to niemalże w 100% eliminuje ryzyko wystąpienia usterek. Jeżeli chodzi o wyrób gotowy, warto podkreślić, że po ostatnim etapie produkcji kontrolę przechodzą wszystkie akumulatory LOXA. Mało tego, podczas przygotowywania wysyłek, akumulatory przechodzą kolejną, ścisłą kontrolę parametrów elektrycznych. Jak widać, w sposób szczególny przykładamy wagę do jakości naszych produktów. Akumulatory, które nie przechodzą kontroli jakości trafiają do utylizacji. Nie ma zatem możliwości, aby wyrób wadliwy trafił do klienta. Proces kontroli składa się bowiem aż z 15 etapów!”

Autopart - Wojcech Pietruszka: Podstawową zasadą spełnienia warunku zero wad jest stosowanie testerów sprawdzających 100% akumulatorów. Do poszczególnych etapów produkcji opracowane są plany kontroli. W obecnym czasie stosujemy 56 takich planów, które zawierają miedzy innymi: charakterystyki dla wyrobu lub procesu, klasę ważności sprawdzanego elementu, liczność pobieranej próbki, przy czym dążymy do sytuacji, w której najbardziej istotne testy wykonywane są przez urządzenia automatyczne, a badanie prowadzone jest na każdym akumulatorze. Oprócz wymienionych, w planie kontroli precyzyjnie określone są upoważniona i przeszkolona osoba, która może wykonać badania, tolerancje dla pomiarów, narzędzia kontrolne, których wolno użyć, wymagania dla sposobu zapisu wyników i wytyczne które mówią pracownikowi jak powinien zareagować na ewentualne niezgodności. Podczas produkcji akumulator lub jego elementy przechodzą 268 badań lub testów. Począwszy od dostawy materiału, gdzie np. najistotniejszy składnik akumulatora, czyli ołów lub jego stopy sprawdzane są w 100%, a później nawet kilkakrotnie podczas powstawania elementów składowych akumulatora. Podobnie sytuacja wygląda z użytym do produkcji elektrolitem czy wodą demineralizowaną. Do najważniejszych testów wykonywanych na każdym akumulatorze zaliczyć można: testy zwarciowe, testy szczelności gdzie badanie wykonuje się metodą pneumatyczną oraz ponownie poddając na akumulator napięcie powyżej 5 kV. Niezmiernie ważne są również testy obciążeniowe, które jednoznacznie określają czy akumulator wytrzyma warunki eksploatacji. Pracownicy pracują z uwzględnieniem wskazań programów wspomagających typu MRP, Scada, które pomagają realizować sprawnie produkcję, ale też dostarczają precyzyjnej informacji o powstałych niezgodnościach, które są analizowane i ograniczane, a każdy odrzucony podczas kontroli akumulator, po przebadaniu i stwierdzeniu przyczyny, jest indywidualnie rejestrowany w systemie komputerowym i przekazywany do utylizacji . To, że wiele operacji kontrolnych wykonywanych jest automatycznie i nie obciąża dodatkowo pracownika oraz budowana poprzez szkolenia i doświadczenie świadomość sprawia, że z fabryki nie mogą wydostać się nie przetestowane i niesprawdzone akumulatory. Stosujemy również zasadę, że formujemy tylko te baterie, na które posiadamy zamówienie. Skutkuje to tym, że akumulatory są sprawdzone i nie przetrzymane na magazynie ( minimalne napięcie to 12,71V ). Takie postępowanie przyczynia się do wzrostu zadowolenia klienta i budowania dobrych relacji. 

Podziel się: