wróć do artykułów

Czy poligrafia wygra z akumulatorami ?

Przedmiotem tego artykułu nie jest krytykowanie lub posądzanie czy ocenianie kogokolwiek.

Najwyższy czas na poruszenie ważnego tematu: "Naklejki"

Jakiś czas temu od człowieka będącego pod wieloma względami pionierem i ikoną branży akumulatorowej, prezes śląskiej firmy Amper Spzoo, Pana Michała Szczyry usłyszałem sentencję: "zwycięstwo poligrafii nad technologią".

Waga tych słów jest nieprzeceniona dla każdego kto zajmuje się uczciwą dystrybucją akumulatorów w naszym kraju. Dla wielu osób zajmujących się zwłaszcza hurtem temat jest znany (niemal wszystkim których znam osobiście - sam jestem właścicielem marki RAXO).

Mowa o sytuacji gdy dystrybutor oznacza akumulatory (nn,gołe) swoją etykietą i chwała mu za to że dba o własny interes bo z własnej marki nikt go nie "wykopie" z rynku.
Dopóki wszystko rozpoczyna się i kończy na własnej etykiecie i nie zmienianiu parametrów pojemności i prądu rozruchu to sprawa jest czysta i klarowna.

Problem pojawia się w momencie gdy zaczynają się zawyżania parametrów akumulatorów np:
z 40ah 330A od producenta - robi się 45ah 400A lub nawet  50ah 450A pod własną marką
z 68ah 600A od producenta - robi się 74ah 680A lub nawet  80ah 700A pod własną marką
z 110ah 700A od producenta - robi się 120ah 900A
z 165ah 850A od producenta - robi się 170ah 9500A lub nawet  180ah 1000A pod własną marką
i tak dalej, i tak dalej - przykłady można mnożyć.

I tu kolejna kwestia - jeśli robi to ktoś na własnym sklepie i tylko oszukuje własnych klientów, to ciągle mamy do czynienia z sytuacją (pod kontem prawnym) sprzedaży produktu niezgodnego z ofertą w takim wypadku  świadomy konsument ma prawo żądać wymiany na nowy pełnowartościowy (ustawa o tzw sprzedaży konsumenckiej art. 8).

Problem jest znacznie szerszy gdy takie akumulatory trafiają do sklepów, warsztatów lub innych punktów zajmujących się ich dalszą odsprzedażą.
Często jako osobową składająca oferty hurtowe w zachodniopomorskim spotykam się z takimi sytuacjami że klient ma półce np 74ah "zrobiony" z 65ah lub 68ah, podczas gdy mój produkt 74ah kupiony od producenta (czy też importera) bez ingerowania w parametry, przy niezbyt dużym hurtowym narzucie jest o 20-30zł netto droższy. Wielokrotnie sprawdzałem ceny tych tak zwanych "zrobionych" akumulatorów w odniesieniu do rzetelnej oferty producenta i możliwości dystrybutora i zawsze konkluzja była - przy sprzedaży zgodnie z deklaracjami producenta oferta była by zbliżona (bardzo zbliżona).

Szkoda że zamiast walczyć jakością, fachowością i innymi możliwościami jakie są na wyciągnięcie ręki - wybierane są najprostsze rozwiązania (oszukać klienta ?).

Przez jakiś czas próbowałem walczyć z tym, tłumacząc klientowi co tak naprawdę ma w ofercie i że sprzedaż takie produktu nabywcy finalnemu może spowodować kłopoty z reklamacją w przyszłości - ale zawsze wychodziło na to że nalepka rzecz świąt. (i tu jakby Michał miał rację).
Tłumaczenia zawsze były podobne:
- że liczy się cena dla klienta,
mój przypis (na tak ale za uczciwy produkt)
- że konkurencja ma tanie to i w jego sklepie muszą być tanie
mój przypis (szkoda że tylko cena decyduje o tym co chcą sprzedawać)

W takiej sytuacji zastanawiam się czy jedynym lekiem na to jest trwałe oznaczanie akumulatorów przez producentów.
Dla przykładu można by na jednym słupku wybijać pojemność a na drugim prąd rozruchowy?
lub
Na jednym miesiąc i rok produkcji (jak robi np Moll) a na drugim pojemność i rozruch ?

Apel do producentów i importerów - może dla ucywilizowania rynku na najbliższym spotkaniu Stowarzyszenia Producentów i Importerów Akumulatorów - panowie prezesi i dyrektorzy przemyśleli tą sprawę ?

źródło: Akumulator.biz (tu)

Podziel się: