wróć do artykułów

Specjalista "Marek złomiarz".

Do czytających bez zrozumienia: określenie "Marek złomiarz" odnosi się do programu Złomowisko.pl w którym jedną z najciekawszych postaci jest Pan Marek, który dla pozyskania złomu zrobi wszystko. Jakiekolwiek odnoszenie imienia Marek do mojego klegi z śląskiej ekipy akumulatorowców jest nieuprawnione, a osoby tak robiące to "mali ludzie".

_____________________________________________

Do napisania tego artykułu przymierzałem się kilka miesięcy a pisałem go kilka tygodni. Im głębiej poznaje branżę w której przyszło mi od 20 lat działać, tym częściej dochodzę do wniosku, że spora część kolegów już nie jest kolegami z branżowcami w rozumieniu handlowym. Podział jest bardzo jasno zarysowany. Pierwsza grupa zajmuje się sprzedażą akumulatorów zaś zużyte akumulatory jakie musza zbierać stanowią dodatkowy dochód dla ich firm. Druga ekipa zajmuje się pozyskiwaniem złomu akumulatorowego, zaś akumulator stanowi dla nich trampolinę do uzyskania efektu finalnego. Dla jasności napisze na początku tego artykułu, że nie jest moim celem poróżnienie tutaj kogokolwiek ani ocena modelu biznesowego przyjętego przez konkretnych managerów, bądź co bądź w własnych firmach. Ale konsekwencje działań obu grup zawsze ponoszą Konsumenci.

Firmy zajmujące się profesjonalną sprzedażą akumulatorów dla których złom akumulatory lub jak wolisz zużyte akumulatory, stanowi jedynie dodatkowy dochód nie są i nigdy nie będą starały się, pozyskać Ciebie jako Klienta ceną. Pojawiając się w takim miejscu będziesz miał wrażenie, że jesteś gdzieś, gdzie akumulator jest takim małym "bożkiem". Wszyscy mówią tylko o tym, jak działa akumulator, za co od odpowiada, jak o niego zadbać i jak nie kupić bubla. Całym swoim doświadczeniem i zgromadzonym kapitałem umiejętności są w stanie zaproponować rozwiązanie problemu, a nie lepić plaster na ranę. W większości przypadków kupisz tu akumulator w miarę możliwości świeży, a jeśli będzie on starszy niż rok, to z pewnością sprzedawca dobrze się nim opiekował przez solidne i regularne doładowania, które przełamują ubytki energii spowodowane choćby samo-rozładowaniem. Aby nie było tak różowo, nie każdy punkt w którym widzisz tylko akumulatory jest godny polecenia i warto abyś tam zostawił swoje złotówki. Znam wiele miejsce, które wyglądają świetnie, właściciel i obsługa robią ogromne wrażenie swoją wiedzą, a mimo wszystko dziś kiedy jest początek maja 2020 potrafią oferować akumulatory z października 2017 roku w cenie takiej jakby to był akumulator świeży, czyli taki, który od daty wyprodukowania ma nie więcej niż 12 miesięcy. Nie miałbym uwag co do sprzedawania takich akumulatorów, gdyby klient miał wiedzę i świadomość, że kupuje akumulator 2,5 letni, który jest zadbany, doładowany, a w zamian kupujący zyskuje super cenę. Ale nie perfidne wciskanie starszego akumulatora w cenie nowego, bo to nie jest biznes dla Konsumenta. Pamiętaj drogi Kliencie, czasem i diabeł potrafi ubrać się w ornat i głosić dobrą ofertę, mamiąc Cię swoim opowiadaniem, a tak naprawdę odciągając uwagę od kluczowego pytania - jaka jest data produkcji tego akumulatora.

Druga grupa sprzedawców pojawiła się w branży jakiś czas temu, kiedy łatwość sprzedawania złomu akumulatorowego bez kwitów, czyli bez rejestracji sprzedaży, była banalnie prosta. Kiedyś można było sprzedać zużyte akumulatory i jeszcze uzyskać kartę przekazania odpadu. Tak swoją drogą podziwiam siłę Państwa względem kobiety, która nie nabiła na kasę fiskalną 10 groszy za ksero a jednocześnie słabość względem ludzi, którzy dla właściwego urzędu marszałkowskiego potrafią gromadzić karty przekazania odpadu w których ewidencjonują ilości zebranego złomu akumulatorowego, zaś kasa pochodząca ze sprzedaży (wiele dziesiątek a nawet setek tysięcy złotych) szerokim łukiem omijała tą znienawidzoną szczepionkę przez pseudo biznes - czyli fiskalizację. Eldorado nieco się im skończyło, jak zużyte akumulatory zostały pozbawione przymiotu VAT, i sprzedaż ich zostały objęta odwrotnym obciążeniem. Dziś jednak ponownie wrócił VAT, ale równoległe pojawiła ewidencja przez system BDO, który połączył ewidencję złomu z transportem zdecydowanie utrudniło to kombinowanie. Moja osobista ocena systemu BDO jest na bardzo wysoka w zakresie w jakim go użytkuje. W tej grupie pozostali jednak mistrzowie, którzy handel akumulatorami sprowadzili do podaj akumulator  odbierz kasę. Takie miejsca są naprawdę dobre dla ludzi, którzy są w stanie sami sobie zamontować akumulator, wiedzą do czego służy akumulator i jak się z nim posługiwać. Polityka takich firm jest prosta, biznes kalkulujemy tak aby niska marża handlowa pokrywała nam koszty, zaś marże i zysk generujemy ze złomu oraz sprzedaży własnej marki często robionej na akumulatorach o znacznie słabszych parametrach niż naklejka. A moc z naklejki aż kipi, w odróżnieniu od akumulatora, który skrywa pod sobą. Takie firmy często na portalach aukcyjnych oferują akumulatory w takich cenach o jakich mali lokalni specjaliści przed duże "S" mogą jedynie pomarzyć. Klient, który trafił już do takie sklepu, często dowiaduje się, że albo jest to oferta tylko wysyłkowa i na miejscu nie mają w tej cenie, bo wysyła Czesiek z magazynu w którym nie da się kupić na miejscu, albo że lepiej tego nie kupować, bo jest lepsze za jedyne 50zł więcej itp. Tu możesz spodziewać się wszeliego kuglarstwa,  zmierzającego do tego aby Klient podjął decyzję zgodną z wolą sprzedawcy. Implikacje promowanie niskich cen odczuwają sprzedawcy specjaliści, do których czasem trafia klient po akumulator, który widział gdzie w internecie w "cudownie niskiej cenie", a tu usłyszy od sprzedawcy znacząco większą kwotę. Dysonans jest ogromny. Zniesmaczony klient ma przekonanie, że trafił do "prze ogromnie" zachłannego sprzedawcy, zaś w sprzedawcy rośnie złość na producenta, który dopuszcza do takich sytuacji. I tak po kilku takich akcjach, specjalista przez duże "S", przestaje oferować markowe (często dobre) akumulatory szukając czegoś na czym może jeszcze zarobić, a finalnie ląduje z własną marką. Konsekwencje takich akcji, w rachunku ciągnionym ponoszą wszyscy. Na początek producent, który mimo dobrej jakości swojego akumulatora nie jest w stanie trafić do Specjalisty, który niemal zawsze powie mu to samo, przez co produkcję trzeba będzie upchać sieciówkom dla których to kolejny towar w magazynie, a za "Toruński datek" pomogą zbawić duszę dyrektora handlowego, upłynniając mu produkt po warsztatach. Jednak "majtki" są już tak nisko, że czasem dyrektor handlowy nie doniesie zbyt wiele grosików do właściciela.  Znam coraz mniej Specjalistów u których znajdziesz popularne marki akumulatorów, które notabene często zasługują na to aby nimi handlować.

Czy złomiarze są dużą konkurencję dla tych specjalistów przez duże "S"? Nie są. Tych których znam osobiście i uważam, że są prawdziwymi specjalistami nie muszą się niczego obawiać. Mają solidną renomę, dbają o swoich Klientów, służą im poradą, serwisem czy finalnie swoją ofertą, za którą biorą pełną odpowiedzialność. Niemniej jednak mam nieodparte wrażenie, wyrażone w dość rynsztokowym języku, że za złom akumulatorowy sprzedawca "Marek złomiarz" byłby gotów na wszystko, włącznie z sugestywnym tematem na zdjęciu promującym ten artykuł. Dla podkreślenia "kurestwa" jakie uprawia pewna część firm zajmująca się sprzedażą akumulatorów postanowiłem odwiedzić rynsztok wyobraźni, gdzie w zaułku "Miodka brak" pozostały mi już tylko słowa tożsame z omawianym procederem. Nie oznacza to, że każdy sklep sprzedający tanie i tanio akumulatory zajmuje się "kurestwem". Są biznesmeni, którzy mają myślenie o cenach swoich produktów niczym Jeff Bezos, ale już z wykonaniem ogólnym bliżej im już do Berniego Madoffa.

Skąd się bierze cena zużytych akumulatorów? W sposób zrozumiały wyłącznie dla "białych kołnierzyków" cena złomu akumulatorowego jest bezpośrednio skorelowana z ceną ołowiu na Londyńskiej giełdzie LME (London Metal Exchange) i walutą w której zostanie wyrażona transakcja czyli najczęściej będzie to zielony "koleszka" o symbolu USD. Polski rynku zużytych akumulatorów zdominowały dwie największe huty ołowiu, których właścicielami są:  Lech Sznajder kontrolujący (pośrednio) lidera przerobu zużytych akumulatorów a zarazem producenta ołowiu firmę Orzeł Biały SA i Roman Karkosik w którego imperium odnajdziemy hutę ołowiu Baterpol SA. Na Polskim rynku działają na małą skalę jeszcze inne podmioty zajmujące się przeróbką złomu akumulatorowego na czysty ołów, ale ich wpływ i oddziaływanie na rynek jest marginalny.

Reasumując - złom ma spora wartość. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że kasa ze sprzedaży zużytych akumulatorów stanowi bardzo atrakcyjny dodatek w budżecie mojej firmy Świat Akumulatorów, a środki te wykorzystujemy na inwestycje bądź rozwój firmy i jej pracowników. Ale co ważne, biznes mamy tak skalkulowany i policzony aby nie budzić się co rano w skórze "Marka ze złomowiska". I tu może warto poruszyć kwestię cen na oferowane produkty np. przez moją firmę Świat Akumulatorów. Marża na akumulatorach u mnie to około 25%. Pozwala mi ona w uczciwy sposób wynagradzać swoich pracowników, którym płacę na konto bez uciekania się do patologicznych kopert czy też wypłacania pod przysłowiowym stołem. Czy Ty jak pracobiorca powinieneś się na to godzić? Nie. Nikt nie robi Ci łaski, że Cię zatrudnia. Godząc się na taki stan rzeczy stawiasz się jako osobę niewartą rzetelnego wynagrodzenia, a przecież tak nie jest. Jesteś warty każdej złotówki, którą powinieneś otrzymać w legalny sposób. Czasem jak wiecie odwiedzam różne sklepy akumulatorowe i widzę nieraz cuda fiskalne. Klient płaci za akumulator np. 300zł dostaje gwarancję, kwota zostaje wpisana do magicznego zeszytu, zaś po wyjściu klienta poza próg sklepu z kasy fiskalnej wyskakuje raźno paragon fiskalny na kwotę 220zł. Czyli 80zł w kieszeń właściciela kasy fiskalnej, zaś drobna marża do opodatkowania.  Drogi konsumencie nie wychodź bez paragonu z jakiegokolwiek miejsca gdzie kupiłeś akumulator, bo to dla Ciebie jedyny ważny dokument. Zaś ty przedsiębiorco, możesz w legalny sposób optymalizować i obniżać daniny na rzecz skarbu państwa.

 

pozdrawiam i pozostawiam po rozwagę

Robert Mazurek

 

Podziel się: