wróć do artykułów

Nasza uwaga skupiona jest w niewłaściwym miejscu

Prowadząc firmę w branży akumulatorowej od wielu lat dopiero rok temu odkryłem, że to na czym się do tej pory skupiałem, nie ma większego znaczenia dla sukcesu mojej firmy. Przez blisko 15 lat koncentrowałem się na produkcie zamiast na osobie, która sprzedaje ten produkt. Bez względu na to czy prowadzisz firmę samodzielnie, czy zatrudniasz jedną, dwie czy więcej osób to o Twoim sukcesie w handlu zawsze zdecydują człowiek, który Cię reprezentuje lub Ty sam stojąc oko w oko z klientem.

Biznes akumulatorowy jest bardzo podobny do każdego innego, lecz tylko taki rodzaj działalności znam na tyle dobrze aby móc napisać ten artykuł, więc będę w nim odnosił się bezpośrednio do moich osobistych doświadczeń. Kilka dni temu zrobiłem remanent w dokumentacji kadrowej i wyszło, że przez 16 lat samodzielnej działalności gospodarczej przez moją firmę przewinęło się 18 osób, z czego 4 pracują aktualnie. Pozostałe 14 osób pojawiały się na jakiś czas by po jakimś czasie odejść, część (4 osoby) dlatego że ich "wyczyny" uniemożliwiły dalszą współpracę, zaś pozostała dycha to osoby z którymi nie widziałem już dalszej możliwości współpracy. Tak, moja polityka kadrowa była całkowicie beznadziejna. Skupiając się na produkcie który oferuje zapomniałem o tych, którymi powinienem się zajmować w pierwszej kolejności. Firma to jej pracownicy a nie budynek czy ładne biuro. Zrozumiałem to dosadnie niewiele pond rok temu, kiedy po raz kolejny z ust młodego człowieka, którego zatrudniałem padło "mam wyjeb...." na to i na tamto. Wtedy po raz pierwszy pojawiła się we mnie determinacja aby stworzyć zespół, który będzie jedną ekipą, w myśl zasad jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. 

Mam świadomość, że mój brak kompetencji doprowadził do tego, że przez piętnaście lat przez firmę przewinęli się ludzie, po których w większości nic nie zostało, zaś po niektórych pozostało na tyle dużo, że jest to widoczne po dzień dzisiejszy. Wiem, że nie mam już wpływu na to co się wydarzyło i pisanie, że gdybym wtedy wiedział jak zarządzać ludźmi, jak jasno i wyraźnie delegować zadania, to pewno po dzień dzisiejszy pracował bym z pierwszymi swoimi pracownikami. Braki kompetencji w zakresie zarządzania personelem, zaprowadziły mnie w ślepy zaułek. Szczęście w nieszczęściu jest takie, że firma stanowi dla mnie zarówno miejsce pracy jak i pasji. Lubie to co robię i daj mi to frajdę, czym zaraziłem obecnych pracowników. 

Od roku uczę się słuchać, czytam więcej materiałów już nie tylko o rozwijaniu biznesu pod kątem handlowym, ale również pod kątem zarządzania zasobami ludzkimi. To stało się dla mnie najważniejsze. Odkryłem, że wolę mieć w firmie ludzi potrafiących pracować jako jedna ekipa, niż samodzielnych indywidualistów, którzy może są dobrzy w tym co robią ale ego przesłania im wspólny dla całej firmy cel. 

Najtrudniej przyszło mi okazywać emocje oraz mówić o swoich uczuciach w jasny i klarowny sposób. Kiedy już nauczyłem się jasnej komunikacji z pracownikami, okazało się, że dla części personelu jest to pozytywna ewolucja, zaś w przypadku reszty wywołało to ujście dla skrywanych od lat słów, emocji i żali. Tak oto w wyniku pracy na samym sobą, doprowadziłem do sytuacji gdzie atmosfera w firmie się oczyściła. Taka porada na przyszłość, jeśli współpraca z kimś Ci się nie układa, to nie odkładaj rozmowy z tą osobą na później, z nadzieją, że sprawy jakoś się potoczą. Tak się nie wydarzy, a sprawy miedzy wami nabrzmieją do tego stopnia, że może być już za późno na naprawę czegokolwiek. W komunikacji warto być szczerym i nie ukrywać nic przed swoim personelem, nawet jeśli to Ci się wydaje oczywiste. Warto pytać czy są sprawy, które powodują jakieś niezrozumienie. Z powyżej opisanych przyczyn, które zaniedbałem jako właściciel i szef firmy doprowadziłem, to tego, że rozstałem się z pracownikiem który pracował dla mnie niema 10 lat. Pierwsze osiem lat oceniam jako fantastyczną współpracę w czasie której wiele się nauczyłem od tej osoby, zaś ostatnie dwa lata to ledwie mierny stopień. W małych firmach istnieje tendencja do skracania dystansu szef-pracownik i to odczułem najdobitniej, bo doprowadziłem do tego, że w własnej firmie pytałem o opinie i poniekąd zgodę cennego pracownika, na planowane przeze mnie działania. To zaś stało się równią pochyłą, moje osobiste frustracje w połączeniu z kiepską komunikacji zapowiadało oczywistą katastrofę, która na szczęście obrodziła dobrem. Dlatego warto nauczyć się słuchać swoich pracowników, bo to pozwoli nie popełniać błędów i naprawiać relacje już na początku ich zaistnienia. Warto się zacząć uczyć wcześniej, bo na moim doświadczeniu widać, że gdybym edukował się od początku, wszystkie te problemy rozwiązałbym od razu. 

Dziś zatrudniam cztery osoby i od września rozpoczynam rekrutację kolejnych dwóch pracowników, lecz tym razem wiem dokładnie, czego oczekuję, co mogę zaoferować i jakiego rodzaju człowieka szukam. Staram się nie rozpamiętywać przeszłości, bo to już było. Mądrzejszy o bagaż doświadczeń z ostatnich 15 lat wiele się nauczyłem dzięki temu. Na szczęście potwierdza się stara prawda, że nie ma osób niezastąpionych. Zbyt często boimy się stawić życiu czoła i tolerujemy ludzi czy sytuacje w obawie, że lepsze znane, niż nowe i niepewne. Też tak miałem! Wiem co czujesz, ale skocz w nieznane i płyń przed siebie. Po drodze spotkasz jeszcze wielu ludzi, których wystarczy słuchać i jasno im komunikować swoje stanowisko. 

Do zajęcie się sprawami personalnymi w sposób zorganizowany zachęcił mnie blisko rok temu mój serdeczny przyjaciel z Krakowa, który opowiedział mi o tym jak on sobie rodzi z swoją organizacją, która jest 4x większa od mojej. Dodał mi otuch i woli do odważniejszych działań.

Pamiętaj jedno. Możesz mieć super towar i najlepsze warunki dla klienta, ale jeśli nie będziesz miał ludzi, którzy będą nastawieni frontem do klienta, to nawet gdybyś sam chciał wszystko zrobić to na końcu i tak nic z tego nie wyjdzie.

Uczmy się nie tylko handlu, uczmy się też gospodarowania zasobami ludzkimi, w szczególności w ujęciu miękkiego HR 

 

 

 Robert Mazurek

Podziel się: