wróć do artykułów

Poczet kalendarzy polskich.

Jak wielki smutek ogarnia mnie w sercu, kiedy zaglądam do bieżącego kalendarza, a tam widzę dzień 8, miesiąc styczeń i rok 2021, w którym działy marketingi, pi-ar-u i czego tam jeszcze, ciągle drukują swoim klientom kalendarze. Gdyby te kalendarze wyróżniały się czymś, czymkolwiek, mój ból nad marnotrawstwem i mizerią, której składniki to permanentny brak kreatywności i zupełny brak chęci do zaskoczenia Klienta, przez decydentów trwonienia kasy, byłby zdecydowanie mniejszy.

Od 21 lat mamy XXI wiek, w który wydarzyło się tak wiele, powstał Youtube, Facebook, rakiety wznoszące się w przestrzeń kosmiczną potrafią już wracać, lecz w całym tym doborowym towarzystwie brakuje mi wzrostu kreatywności w marketingu czy sposobie promocji firm. Od 18 lat prawie nic a nic się nie mienia, co rok przed świętami dostaje mnóstwo kalendarzy, których nie chcę, o czym mówię ludziom którzy mi je dowożą. Przez ten cały czas jedynie 2x dostałem kalendarz, który odpowiadał moim potrzebom, zaś całą resztę albo rozdałem Klientom odwiedzającym moją firmę, albo po jakimś czasie wyrzuciłem do kosza - to na razie mowa o tych kalendarzach notatnikowych. A teraz kalendarze ścienne, tego nie używam, nie chcę, choć nie zaprzeczę, że te tak zwane "z gołymi babami" potrafią przyciągnąć wzrok, jednak nie używam takich kalendarzy, bez względu na widok, morza, góry czy ładnych piersi, bo nie wiem czy większość z Państwa wie, ale są już kalendarze w sieci z których większość z nas korzysta. Nie jest to zarzut w rozumieniu nie róbcie tego, bo być może są jeszcze ludzie, dla których dostanie kalendarzy, marnej jakości wina czy tych samych od lat słodyczy powoduje wzruszenie. Dla mnie ten chocholi taniec na przełomie przedświąteczno-noworocznym jest okresem za zmarnowanym, bo przez 18 lat byłem zaskoczony pozytywnie zaledwie 2 może 3 razy. 

Jako właściciel firmy i osoba decydujące o "marnowaniu" kasy staram się aby moja fanaberia nie powodowała wzrostu kosztów firmy, co przekłada się później na konieczność podniesienia cen produktów i usług. Czy nie jest ważniejsze aby pracować nad jakością obsługi klienta, bardziej niż nad pozornie istotnymi zewnętrznymi oznakami troski i pamięci? Wiem, że obecnie są czasy "bezobjawowego" myślenia, jednak powielania, tego co od dziesiątek lat niewiele się zmienia i przestaje być choćby pasjonujące, to już nie jest zabawne.

Większość pia-row-ców to jeszcze w miarę młode osoby, a patrząc na ich działania widzę "starych pierników", którym na winku i kalendarzyku kończy się inwencja. Zasłużcie na bycie ludźmi marketingu przekonajcie swoich "chlebodawców", że jest wiele do dokonania na polu promocji firmy.

Wszystkim, którzy chcieliby odwiedzić mnie w najbliższym czasie z kolejnym kalendarzem, podpowiem NIE IDŹ TA DROGĄ !

 

Robert Mazurek

Podziel się: